Zwierzęta Majów

Tikal chcemy zwiedzać bez tłumów i upałów, dlatego wczoraj zamówiłyśmy sobie transport na 4:30 rano, dzięki temu o 6 będziemy na miejscu. Półprzytomne wsiadamy w busika i mościmy się do snu.
- hello ladies and gentlemen, hola chicas y chicos - budzi nas głos przewodnika. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zapłaciłyśmy tylko za transport, nie wykupiłyśmy drogiej wycieczki bo a) jest droga b) jest wycieczką ;)
Nie znosimy tłumów, owczych spędów i wszystkiego co zorganizowane.
Trochę nam głupio, bo przewodnik jest nawet zabawny, ale przy najbliższej nadarzajacej się okazji, odłączamy się od grupy.
Po dokładniejszy opis Tikal zapraszamy na stronę Wikipedii. My z naszej strony:) możemy powiedzieć, że większe wrażenie niż same budowle Majów robiły na nas zwierzęta - przebiegające nam drogę mrowkojady oraz spider-monkeys skaczące wysoko pośród gałęzi drzew, wydające odgłosy przyprawiajace o zawał serca ( brzmiało to jak ryk zażynanego Tyranozaura Rexa ze znanego filmu Spielberga)
Z ciekawostek: w Tikal, przed wejściem do parku narodowego, piłysmy całkiem przyzwoitą kawę, co w Gwatemali, o dziwo, jest nie lada wyczynem. W kraju słynącym z jednej z najlepszych kaw na świecie, miejsc z dobrą kawą jest jak na lekarstwo. Miejscowi piją słodką, półprzezroczystą lurę, a wszystkie dobre ziarna idą na eksport. Podobnie sprawa ma się z czekoladą. W sklepach półki uginają się pod ciężarem wyrobów czekoladopodobnych, czegoś smacznego - ze świecą szukać.

Zdjęcia (9)

Komentarze (2)