Geoblog.pl    Krakowianki    Podróże    Gwatemala 2014    Panteras na Pacaya
Zwiń mapę
2014
29
lis

Panteras na Pacaya

 
Gwatemala
Gwatemala, Antigua
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13055 km
 
Wulkan Pacaya jest położony 1,5 godziny drogi od Antigua. Cena zorganizowanej wycieczki z hostelu nie odbiega za bardzo od transportu na koszt własny a pozwala oszczędzić dużo czasu. Dziś wygrywa lenistwo, płacimy po 60 quetzali żeby ktoś wygodnie zawiózł nas na miejsce.Jeszcze tylko bilet wstępu (50 quetzali ) i możemy zdobywać szczyt. Ale, ale...zatrzymuje nas okrzyk wąsatej przewodniczki Kariny, która oznajmia, że nasza grupa nazywa się od teraz "Pantery" i musimy wspinać się razem.
W skład drużyny "Panteras" wchodzi:
- dwóch baaaaardzo zniewieściałych mężczyzn
- 70 letnia emerytka ze Stanów Zjednoczonych
- matka z dwójka dzieci z Crocsami na nogach
- dwie,na oko,dwudziestoletnie Amerykanki ( oh my god you know it is amaazzzing)
- para Ukraińców
oraz MY
Nie dość, że tempo wspinaczki od samego początku jest żółwie, to jeszcze za pierwszym zakrętem emerytka i matka z dziećmi wsiadają na konie zeby "Taxi" zawiozła je na szczyt. Ukraińcy też się niecierpliwią, wspólnie staramy się narzucić szybsze tempo które i tak jest rekreacyjne. W efekcie wyprzedzamy grupę "czempionów", która wyszła w górę sporo przed nami, i u celu jesteśmy juz po godzinie.
Wulkan Pacaya to wulkan czynny. Ostatni raz wybuchł 8 miesięcy temu, liczyłyśmy więc na to, że nadal ( tak jak na zdjęciach w internecie ;)) bedzie widać gorącą lawę. Niestety lawa już dawno zastygła, ale nadal tworzy ona iście marsjański krajobraz.
Nową, lokalną tradycją, stworzoną pod amerykańskie podniebienia i gusta jest nabijanie na patyk pianki marshmallow i ”smażenie" jej nad wspomnianą wcześniej jeszcze gorącą, chociaż zastygłą lawą. Niby się śmiejemy, ale marshmallow zajadamy, eksperymentujemy tez z nabijaniem na kijek Snickersa, co wprawia w zachwyt Młode Amerykanki ( oh my god it is so awesome, so clever it is like amazing you know etc )
Na koniec naszej gwatemalskiej przygody, idziemy do "El Sapo y la Rana" knajpy specjalizującej się w kuchni z El Salvador. Chcemy sprawdzić, czy warto tam jechać za rok czy dwa ;))) Jemy pupusas - rodzaj tortilli z nadzieniem serowym w rożnych wariantach. Szału nie ma, więc pokornie wracamy pod kościół....pod którym kupujemy regionalne przysmaki.
Jutro wylatujemy do Kolumbii. Pierwotny plan zakładał że spędzimy tylko jeden dzień w Bogocie, ale ponieważ czujemy się nasycone Gwatemalą, postanawiamy polecieć tam wcześniej. ( podrózujemy na biletach open więc jest to możliwe)

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
kiclaw
kiclaw - 2014-12-01 09:46
Przyczajone Pantery :)
 
 
zwiedzili 4% świata (8 państw)
Zasoby: 70 wpisów70 79 komentarzy79 263 zdjęcia263 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
16.08.2017 - 30.08.2017
 
 
26.12.2016 - 09.01.2017
 
 
16.11.2014 - 03.12.2014