Zachecone przepieknymi opisami w przewodnikach zmierzamy do Vinales "zaczarowanej sennej paterskiej osady o krajobrazie najpiekniejszym na Kubie" - cytat z National Geographic. Ladujemy w moze i uroczej wiosce, ale zaraz po wyjsciu z autobusu naganiacze do prywatnych kwater doslownie rozrywaja nas na strzepy nie pozwalajac Vinales zrobic na nas dobrego wrazenia. Kazdy nas dotyka, ciagnie w swoja strone, wciska wizytowki.
Dobija nas fakt, ze Vinales bylo nam zupelnie nie po drodze. Chcialysmy caly czas kierowac sie na wschod i w efekcie zamiast lezec na plazy w Trinidadzie, naszym nastepnym przystanku, brodzimy w blocie wsrod swin i kur. "Bloto po kolana" :)
Nawet mogoty "niespotykane nigdzie indziej wzgorza o dziwnych ksztaltach" nie sa w stanie nas dzis zachwycic.
Dla poprawienia humoru idziemy tanczyc.