Na czesc Gosi jedziemy do Swietej Klary. Miasto niestety nas rozczarowuje. Oprocz pomnika Che Guevary i pociagu wykolejonego przez niego, nie ma tu nic ciekawego. Poniewaz samolot powrotny mamy z Varadero, a w Santa Clara nam sie nie podoba, postanawiamy spedzic ostatnie dwa dni wlasnie tam, wygrzewajac sie bezstresowo na plazy. Idziemy na dworzec. Okazuje sie ze biletu do Varadero nie ma. Pierszy autobus na ktory mozemy sie zalapac odjezdza za dwa dni. Zdesperowane chcemy wypozyczyc samochod. Niestety cena to 130 CUC za dobe plus 300 CUC kaucji plus stres bo samochod nie jest ubezpieczony. Szukamy po miescie naiwniakow, ktorzy zlozyliby sie z nami na taksowke / 200 km. Jak na zlosc nikt sie nie wybiera w tamta strone. Juz chcemy isc przekupywac kierowce autobusu, zeby pozwolil nam jechac nawet w luku bagazowym, gdy na pomoc przychodzi nam wlascicielka naszej casa particular. Okazuje sie, ze jej znajomy podwozi nazajutrz kogos do Havany i za stosunkowo niewielka oplata / 60 CUC moze nas podrzucic do Varadero. Jestesmy uratowane!!!